czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 1

Otworzyłam moje oczy,przed którymi ujrzałam ponure kolory mojego pokoju,leniwie podniosłam się z łóżka
ruszyłam do łazienki,gdzie zrobiłam poranne czynności,czyli umyłam się,umalowałam i przebrałam,dzisiaj musiałam wyglądać pociągająco,ale nie wyzywająco,w końcu ten chłopak jest szesnastolatkiem,ale pierwsze co zrobię to pojadę do Davida.Pośpiesznie zbiegłam po schodach,gdzie napotkałam moją starą z którą przywitałam się zwykłym "cześć"
Po pierwsze nie obchodzą mnie moi rodzice
Po drugie mam w dupie co się dzieje na świecie
Po trzecie dla mnie liczy się tylko kasa i narkotyki,imprezy są tylko dla przyjemności,jak i seks...

Wsiadłam do mojego samochodu,gdzie odjechałam z mojego domu,moim kierunkiem był dom Davida,po jakiś dwudziestu minutach dojechałam na miejsce,wysiadłam z mojego samochodu,powoli idąc do mieszkania tego skurwysyna,kiedy przekroczyłam próg jego domu,zostałam przyparta do ściany,gdzie David zaatakował mnie pocałunkami,jego dłonie błądziły po całym moim ciele,złączyłam nasze usta,a cichy jęk wydostał się z moich ust,mężczyzna wsadził swoje dłonie pod moją bluzkę,macając swoimi dłońmi poje piersi,zmuszając mnie tym do głośniejszego stęku,chłopak zaczął pogryzać moją dolną wargę,moim kolanem przejechałam po jego członku,który stał dębem
-pragniesz mnie David,co nie?-zapytałam,a chytry uśmieszek wkradł się na moje usta,odepchnęłam go od siebie,a z jego ust usłyszałam nie zadowolenie
-pierwszy raz mam taką gorącą suczkę w grupie,której jeszcze nie zerżnąłem-odpowiedział,oblizując swoją wargę
-i nie zerżniesz-zaśmiałam się
-jeżeli zawiedziesz,zmuszę cię-powiedział,chcąc brzmieć poważnie,ale ja zazwyczaj olewam jego gadanie
-bądź pewny,że załatwię tego chłoptasia-uśmiechnęłam się chytrze,jeżeli chodzi o kasę,zrobię wszystko by ją dostać
-mam taką nadzieję-uśmiechnął się chytrze,nic nie mówiąc opuściłam dom Davida,ruszyłam do mojego samochodu,przy którym czekał James.Oh tak James,jest moim przyjacielem z którym mamy wspólne przyjemności,mówiąc inaczej zajebisty seks
-hej piękniutki-zachichotałam,a po chwili ujrzałam jego szereg białych zębów
-no hej ostra suko-zaśmiał się,a ja razem z nim,obydwoje wsiedliśmy do mojego samochodu,wyciągnęłam z kieszeni mojej bluzy,paczkę papierosów z której wyciągnęłam jednego papierosa,po czym odpaliłam go,kiedy wzięłam jednego macha,zerknęłam na Jamesa,który przyglądał się mi-to ile mam czekać?-zapytał
-aż wykończę moją ofiarę,wtedy obiecuję ci,niezapomniany seks-zaśmiałam się,po czym po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem,zatrzymałam mój samochód w pobliżu domu Jamesa
-mam taką nadzieję-zachichotał,po czym wyszedł z samochodu podchodząc do okienka z mojej strony-lepiej nie zawiedź Davida-powiedział,po czym odszedł.Wkurwiają mnie wszyscy,myślą,że nie poradzę sobie z tym chłoptasiem,pokażę im.Ruszyłam moim samochodem,gdzie miałam zobaczyć moją ofiarę,czyli Justina Biebera,kiedy dojechałam na miejsce zaparkowałam w pobliżu skateparku,wysiadłam z samochodu,idąc w wyznaczone miejsce,gdy doszłam na miejsce,usiadłam na ławce,obserwując chłopców,którzy jeździli na deskach,lecz nie widziałam nigdzie Justina,wkurwiało mnie czekanie,ponieważ nienawidzę czekać.
Jacyś popierdoleni chłopcy jeżdżący na deskach,którzy chcą udowodnić,że są fajni,żenujące...
Moją wyobraźnią wyobraziłam sobie dziewczynkę,która ucieka...krzyczy,ale nikt jej nie słyszy...ponieważ ona nie chce,żeby ktoś ja słyszał...ona nie potrzebuje pomocy
"OMB"-usłyszałam krzyki dziewczyn,które wyrwały mnie z moich rozmyśleń,spojrzałam w kierunku pisków,zobaczyłam kilka dziewczyn,wokół jakieś osoby,więc ruszyłam w ich stronę,mając nadzieje,że to będzie moja ofiara,gdy doszłam do grupki,zabrakło mi tlenu...zobaczyłam chłopaka,który był najpiękniejszą osobą,którą mogłam zobaczyć,był przystojny...naprawdę przystojny.Nigdy nie zwracałam uwagi na takich ludzi
-Justin proszę zrób sobie ze mną zdjęcie-zwołała jedna z dziewczyn.O kurwa,to on!Ale on nie wygląda jak szesnastolatek,raczej dwudziestolatek,no nieźle...musiałam coś popierdolić!Wiedziałam jedno,musiałam się jakoś wyróżnić,żeby jakoś mnie zauważył.Nagle upadłam,udając,że zemdlałam,przy tym zwracając wszystkich oczy na moją osobę,wszyscy podbiegli do mojego ciała,a po chwili czułam,jak ktoś podnosi mnie,czując po jego ruchach,trzymał mnie w pozycji "panny młodej"Postanowiłam otworzyć oczy,lecz widok osoby,która mnie trzymała zdenerwowała mnie,to nie był Bieber,tylko jakiś facet,rozejrzałam się,widząc,że Bieber spokojnie jeździ sobie na desce,kazałam mężczyźnie puścić mnie.Musiałam obmyśleć inny sposób.Wyciągnęłam z mojej kieszeni,woreczek z kokainą,po czym ruszyłam w stronę ławki,na której niedawno siedziałam.Idąc przyłożyłam woreczek z białym proszkiem do nosa i wciągnęłam jego zawartości...kiedy poczułam,to przyjemne pieczenie w nosie,usiadłam sobie na ławce.Mój wzrok skupił się na białych chmurach,które w jakiś sposób uspokajały mnie,przerzuciłam mój wzrok na Biebera,który patrzył...na mnie?Skupił się na moich oczach,po czym zaczął laserować moje ciało,od góry do dołu,nie wiem dlaczego,ale przyjemny dreszczyk przeszedł przez moje ciało.Seksownie oblizałam moje usta,prowokując tym szatyna,który zaczął zmierzać w moim kierunku,nie zwlekając ruszyłam w stronę parkingu,gdzie oparłam się o wielki mur,czekając na szatyna,który po chwili pojawił się przede mną.Obydwoje wpatrywaliśmy się w swoje oczy,niebezpiecznie zbliżyłam się do niego,dotykając jego klatki nie odrywałam od niego wzroku,oblizał swoje usta,czując się niekomfortowo
-kim jesteś?-zapytał,a ja po prostu osłupiałam,jego ciało i głos,tak bardzo mnie przyciągały do siebie,że nie mogłam nad sobą zapanować
-kimś kto zaspokoi twoje potrzeby-wyszeptałam w jego usta,po czym złączyłam je ze sobą "BUM"chłopak przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze,prosząc o dostęp,który dostał od razu,nasze języki toczyły walkę,a cichy jęk wydostał się z moich ust,gdy szatyn przyparł moje ciało do muru.
Mój plan idzie,tak jak powinien,niedługo ujrzę jego koniec...koniec Justina Biebera

______________________________________
Pierwszy rozdział już za nami
prosiłabym o komentarze :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

5 komentarzy: