poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 2

Oderwałam moje wargi z pulchnych warg szatyn,odrywając je,wydobyłam z siebie ciężki jęk,dłońmi objęłam jego twarz,patrząc w jego czekoladowe oczy,które swoim wzrokiem rozbierały mnie.
Cóż podniecają mnie tacy....
Moim kolanem przejechałam po jego kroczu,czując dużą ładowność
Kusząco...
Przegryzłam moją dolną wargę,nie odrywając oczów od chłopaka
Szczerze powiem,to on jest lepszy od Jacka,bardziej pociągający...taki zmysłowy
-co ty ze mną robisz?-zapytał,biorąc głębokie oddechy
-sama nie wiem,co ty ze mną robisz-stwierdziłam,udając nie winną
Ale blef
Chłopak objął moją twarz swoimi dłońmi,a zachód słońca oświecił jego twarz,to wyglądało...ummm....pięknie?
-jak ci na imię ?-zapytał,chytry uśmiech pojawił się na moich ustach
-Emily,a ty?-zapytałam,choć dobrze wiedziałam jak się nazywa,dla pozorów udawałam głupią,ale gdyby nie ta misja,nawet nie wiedziałabym o jego istnieniu
-Justin-odpowiedział,uśmiechając się...cóż jego uśmiech był zniewalająco piękny...taki idealny.Kurwa jestem z nim przez chwilę,a już pierdole jakieś tanie sentymenty
-więc Justin...odważny jesteś,całujesz dziewczynę,której nie znasz-stwierdziłam
-cóż taki jestem,moje oczy nie przegapiłyby takiej piękności-odpowiedział,a światło słońca padające na jego twarz,oświetliły jego czekoladowe oczy,które pod wpływem słońca zrobiły się miodowe
-wow
-co?-zapytał,bacznie przyglądałam się jego twarzy
-jesteś piękny-rzekłam,nie kontrolując tego co mówię,a mogę powiedzieć,że teraz to nie mówiłam z rozsądkiem,a raczej z moimi uczuciami,co było dziwne,ja taka nie jestem.Usłyszałam cichy chichot szatyna,na co zadrżałam,był uroczy...lekki rumieniec wdał się na moje poliki,czułam jak pod wpływem jego spojrzenia one płonęły
-jesteś urocza,kiedy się rumienisz,niby jesteś pewna czego chcesz...to i tak urzekłem cię-powiedział,a moje źrenice poszerzyły się,co ja właśnie robię?!Miałam grać,niszczyć go moim urokiem,za to on niszczy mnie swoim,jeśli zawalę tę misję,będzie po mnie!Odsunęłam się o szatyna,idąc przed siebie,zatrzymałam się odwracając napięcie do chłopaka
-myślisz,że jestem zwykłą dziewczynką?!To grubo się mylisz,nawet nie spojrzałabym na takie coś-pokazałam na niego,a głośny śmiech chłopaka,zatrzymał mnie
-to niby dlaczego spojrzałaś na takie coś?-pokazał na siebie-pragnęłaś mnie od kiedy tutaj przyszedłem,ale będę szczery,nawet mnie nie pociągasz,jesteś zwykłą dziwką,która chce się ze mną przespać-zatrzymał się,po czym podszedł do mnie,przyciągając moje ciało do niego,tak,że nasze twarze spotkały się ze sobą,czułam na mojej twarzy jego miętowy oddech,jego oczy mieszanie patrzyły w moje-ale...możemy to od razu załatwić-oblizał swoje usta-pojedziemy do mnie,zabawimy się i będziemy mieli siebie z głowy-puścił mi oczko,nie wiem dlaczego,ale...jego słowa bolały mnie w sercu,a w głowie słyszałam słowo "dziwka" dlaczego słowa wypowiedziane z jego ust,bolały mnie,jakby ktoś nożem przebijał moje serce.Słona łza spłynęłam z mojego prawego oka,czułam gniew,złość,uderzyłam szatyna w twarz,także oderwaliśmy się od siebie
-nie myśl sobie,że możesz wszystko,bo tego nie dostaniesz,cóż jesteś niezły nie przeczę,ale mózgu to nie masz,bo dziwką nie jestem...kocham ryzyko i zabawę z takimi chłoptasiami,ale ty nie masz jaj-rzekłam bez interesownie,szatyn spojrzał na mnie groźnie
-dziwka!-krzyknął..
ponowny ból
nie pokazuj go
nie jestem słaba!
Dlaczego to mnie boli ?!
-kochany,mów na mnie jak chcesz,ale twoje słowa i tak mnie nie bolą...jesteś taki nudny-rzuciłam obojętnie,choć w środku krzyczałam,nie chciałam okazywać mojej słabości to nie w moim guście,jestem zbyt dumna
-dziwka!dziwka!-powtarzał,postanowiłam milczeć-DZIWKA! czemu nic nie mówisz?!-krzyknął tak głośno,że osoby koło nas spojrzeli na mnie to na Justina
-jesteś idiotą-szepnęłam,chłopak chwycił za mój nadgarstek mocno ściskając
-co masz namyśli,że jestem idiotą-spytał marszcząc brwi,chytry uśmiech wdarł się na moje usta
-to,że ludzie patrzą i widzą jakim jesteś wzorem dla ich córek-zaśmiałam się,szatyn spojrzał na kobiety i na mężczyzn patrzących na nas,chłopak ponownie na mnie spojrzał
-zapłacisz mi za to-zagroził
-myślisz,że się boję?-zapytałam dumnie,trzepiąc rzęsami
-powinnaś-wysyczał przez zęby,po czym chwycił moją rękę,ciągnąc za sobą,kazał wsiąść do swojego samochodu,kiedy ten zajął swoje miejsce z piskiem opon odjechał z miejsca w którym przed chwilą byliśmy
-mogłabym wiedzieć,dlaczego kazałeś mi jechać z tobą bez mojej zgody?!-zapytał ironicznie
-bo jestem kurewsko wkurwiony,a ty powinnaś zaspokoić moje potrzeby-odpowiedział patrząc tępo na drogę
-co to ma znaczyć?-zapytałam,nie za bardzo rozumiejąc go
-to,że załatwię ci robotę,po to mnie szukałaś,co nie?Wkurwiasz mnie,ale znajdę coś dla ciebie-spojrzał na mnie figlarnie unosząc swoje brwi
Robota? Blisko niego? Za kasę?
Piszę się na to!
On myśli,że chciałam roboty,więc zakocha się w swojej pracownicy!Może będę jego prawą ręką?
-w sumie,głupio było mi się ciebie o to pytać-powiedziałam spuszczając głowę w dół,po czym złączyłam dwa palce,bawiąc się nimi
Ohh jaka ja niewinna
szatyn spojrzał na mnie,po czym zaśmiał się głupio
-masz szczęście,że jestem cierpliwy,bo jesteś jak kij u dupy
uchyliłam szeroko usta,będąc zaskoczona jego słowami.Kurwiasz
-no...no kto by pomyślał,że taka gwiazda jak Justin Bieber,jest zwykłym chujem!-krzyknąłem,jakby do siebie
-myślałem,że nie wiesz kim jestem-spojrzał na mnie,moje oczy poszerzyły się
-przecież tylko grałam,że ciebie nie znam...chciałam pracy,ale twoją fanką nie jestem,ani nie znam żadnej twojej piosenki,bo nienawidzę muzyki,nigdy nie słuchałam muzyki,tak dla przyjemności,czy nawet na doła-wyjaśniłam,chłopak spojrzał na mnie,jak na jakąś idiotkę
-jesteś dziwna-stwierdził,cóż zgodziłam się z nim-jak można nie słuchać muzyki,nie poznałem,nigdy takiego człowieka,który nie lubiłby muzyki-powiedział oburzony
-to teraz znasz-uśmiechnęłam sie do niego słabo,nagle się zatrzymał,spojrzałam na miejsce gdzie się zatrzymał,byłam zaskoczona wielkością jego posiadłości,oboje wysiedliśmy
-choć-zawołał bym szła za nim,tak zrobiłam,kiedy Justin prowadził,ja podążałam za nim,szatyn zatrzymał się przy jakiś drzwiach,dogoniłam go,więc obydwoje weszliśmy do ...pokoju dla służby ?-Jacob-zawołał mężczyznę w czerni
-to jest Emily,będzie tutaj pracowała,przygotuj dla niej łóżko w pokoju służby oraz ubranie-powiedział,po czym zniknął
-Emily?
-tak proszę pana?-zapytałam zwracając się do Jacoba
-proszę za mną-powiedział po czym ruszyłam za nim,gdy podał mi strój roboczy,oczekiwałam,czegoś na wyższym poziomie,ale to był strój służącej
-co to?!-zapytał krzykiem patrząc na to ubranie
-strój roboczy-odpowiedział Jacob
Co ja muszę znosić dla tej roboty,kurwa zniszczę tego Biebera,za wszystko,za tą dziwkę,za to,że muszę pracować jako jego służąca.Nie podaruję mu!Zniszczę jego życie w piekło
-okej...zaczynajmy!

_________________________________________________
Drugi rozdział :)
Wybaczcie,że tak długo z nim zwlekałam :)

Proszę o komentarze :D

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 1

Otworzyłam moje oczy,przed którymi ujrzałam ponure kolory mojego pokoju,leniwie podniosłam się z łóżka
ruszyłam do łazienki,gdzie zrobiłam poranne czynności,czyli umyłam się,umalowałam i przebrałam,dzisiaj musiałam wyglądać pociągająco,ale nie wyzywająco,w końcu ten chłopak jest szesnastolatkiem,ale pierwsze co zrobię to pojadę do Davida.Pośpiesznie zbiegłam po schodach,gdzie napotkałam moją starą z którą przywitałam się zwykłym "cześć"
Po pierwsze nie obchodzą mnie moi rodzice
Po drugie mam w dupie co się dzieje na świecie
Po trzecie dla mnie liczy się tylko kasa i narkotyki,imprezy są tylko dla przyjemności,jak i seks...

Wsiadłam do mojego samochodu,gdzie odjechałam z mojego domu,moim kierunkiem był dom Davida,po jakiś dwudziestu minutach dojechałam na miejsce,wysiadłam z mojego samochodu,powoli idąc do mieszkania tego skurwysyna,kiedy przekroczyłam próg jego domu,zostałam przyparta do ściany,gdzie David zaatakował mnie pocałunkami,jego dłonie błądziły po całym moim ciele,złączyłam nasze usta,a cichy jęk wydostał się z moich ust,mężczyzna wsadził swoje dłonie pod moją bluzkę,macając swoimi dłońmi poje piersi,zmuszając mnie tym do głośniejszego stęku,chłopak zaczął pogryzać moją dolną wargę,moim kolanem przejechałam po jego członku,który stał dębem
-pragniesz mnie David,co nie?-zapytałam,a chytry uśmieszek wkradł się na moje usta,odepchnęłam go od siebie,a z jego ust usłyszałam nie zadowolenie
-pierwszy raz mam taką gorącą suczkę w grupie,której jeszcze nie zerżnąłem-odpowiedział,oblizując swoją wargę
-i nie zerżniesz-zaśmiałam się
-jeżeli zawiedziesz,zmuszę cię-powiedział,chcąc brzmieć poważnie,ale ja zazwyczaj olewam jego gadanie
-bądź pewny,że załatwię tego chłoptasia-uśmiechnęłam się chytrze,jeżeli chodzi o kasę,zrobię wszystko by ją dostać
-mam taką nadzieję-uśmiechnął się chytrze,nic nie mówiąc opuściłam dom Davida,ruszyłam do mojego samochodu,przy którym czekał James.Oh tak James,jest moim przyjacielem z którym mamy wspólne przyjemności,mówiąc inaczej zajebisty seks
-hej piękniutki-zachichotałam,a po chwili ujrzałam jego szereg białych zębów
-no hej ostra suko-zaśmiał się,a ja razem z nim,obydwoje wsiedliśmy do mojego samochodu,wyciągnęłam z kieszeni mojej bluzy,paczkę papierosów z której wyciągnęłam jednego papierosa,po czym odpaliłam go,kiedy wzięłam jednego macha,zerknęłam na Jamesa,który przyglądał się mi-to ile mam czekać?-zapytał
-aż wykończę moją ofiarę,wtedy obiecuję ci,niezapomniany seks-zaśmiałam się,po czym po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem,zatrzymałam mój samochód w pobliżu domu Jamesa
-mam taką nadzieję-zachichotał,po czym wyszedł z samochodu podchodząc do okienka z mojej strony-lepiej nie zawiedź Davida-powiedział,po czym odszedł.Wkurwiają mnie wszyscy,myślą,że nie poradzę sobie z tym chłoptasiem,pokażę im.Ruszyłam moim samochodem,gdzie miałam zobaczyć moją ofiarę,czyli Justina Biebera,kiedy dojechałam na miejsce zaparkowałam w pobliżu skateparku,wysiadłam z samochodu,idąc w wyznaczone miejsce,gdy doszłam na miejsce,usiadłam na ławce,obserwując chłopców,którzy jeździli na deskach,lecz nie widziałam nigdzie Justina,wkurwiało mnie czekanie,ponieważ nienawidzę czekać.
Jacyś popierdoleni chłopcy jeżdżący na deskach,którzy chcą udowodnić,że są fajni,żenujące...
Moją wyobraźnią wyobraziłam sobie dziewczynkę,która ucieka...krzyczy,ale nikt jej nie słyszy...ponieważ ona nie chce,żeby ktoś ja słyszał...ona nie potrzebuje pomocy
"OMB"-usłyszałam krzyki dziewczyn,które wyrwały mnie z moich rozmyśleń,spojrzałam w kierunku pisków,zobaczyłam kilka dziewczyn,wokół jakieś osoby,więc ruszyłam w ich stronę,mając nadzieje,że to będzie moja ofiara,gdy doszłam do grupki,zabrakło mi tlenu...zobaczyłam chłopaka,który był najpiękniejszą osobą,którą mogłam zobaczyć,był przystojny...naprawdę przystojny.Nigdy nie zwracałam uwagi na takich ludzi
-Justin proszę zrób sobie ze mną zdjęcie-zwołała jedna z dziewczyn.O kurwa,to on!Ale on nie wygląda jak szesnastolatek,raczej dwudziestolatek,no nieźle...musiałam coś popierdolić!Wiedziałam jedno,musiałam się jakoś wyróżnić,żeby jakoś mnie zauważył.Nagle upadłam,udając,że zemdlałam,przy tym zwracając wszystkich oczy na moją osobę,wszyscy podbiegli do mojego ciała,a po chwili czułam,jak ktoś podnosi mnie,czując po jego ruchach,trzymał mnie w pozycji "panny młodej"Postanowiłam otworzyć oczy,lecz widok osoby,która mnie trzymała zdenerwowała mnie,to nie był Bieber,tylko jakiś facet,rozejrzałam się,widząc,że Bieber spokojnie jeździ sobie na desce,kazałam mężczyźnie puścić mnie.Musiałam obmyśleć inny sposób.Wyciągnęłam z mojej kieszeni,woreczek z kokainą,po czym ruszyłam w stronę ławki,na której niedawno siedziałam.Idąc przyłożyłam woreczek z białym proszkiem do nosa i wciągnęłam jego zawartości...kiedy poczułam,to przyjemne pieczenie w nosie,usiadłam sobie na ławce.Mój wzrok skupił się na białych chmurach,które w jakiś sposób uspokajały mnie,przerzuciłam mój wzrok na Biebera,który patrzył...na mnie?Skupił się na moich oczach,po czym zaczął laserować moje ciało,od góry do dołu,nie wiem dlaczego,ale przyjemny dreszczyk przeszedł przez moje ciało.Seksownie oblizałam moje usta,prowokując tym szatyna,który zaczął zmierzać w moim kierunku,nie zwlekając ruszyłam w stronę parkingu,gdzie oparłam się o wielki mur,czekając na szatyna,który po chwili pojawił się przede mną.Obydwoje wpatrywaliśmy się w swoje oczy,niebezpiecznie zbliżyłam się do niego,dotykając jego klatki nie odrywałam od niego wzroku,oblizał swoje usta,czując się niekomfortowo
-kim jesteś?-zapytał,a ja po prostu osłupiałam,jego ciało i głos,tak bardzo mnie przyciągały do siebie,że nie mogłam nad sobą zapanować
-kimś kto zaspokoi twoje potrzeby-wyszeptałam w jego usta,po czym złączyłam je ze sobą "BUM"chłopak przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze,prosząc o dostęp,który dostał od razu,nasze języki toczyły walkę,a cichy jęk wydostał się z moich ust,gdy szatyn przyparł moje ciało do muru.
Mój plan idzie,tak jak powinien,niedługo ujrzę jego koniec...koniec Justina Biebera

______________________________________
Pierwszy rozdział już za nami
prosiłabym o komentarze :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 21 maja 2014

Wstęp

"puk,puk,puk"!-usłyszałam obijające się krople deszczu o parapet
Ja pierdole,znowu pada!
Myśl...myśl
A co gdybym...spojrzała w oczy śmierci?
Bałabym się?
Feta...koka...hera...zioło...kasa
Co próbujemy?
Myślę,że lekiem na dzisiejszy dzień będzie...kasa!
Cholera ja potrzebuje kasy!
Wyciągnęłam z kieszeni moich spodni,paczkę LM,po czym wyciągnęłam z nich,jednego papierosa,którego wsadziłam do moich ust,sięgnęłam po zapalniczkę,którą odpaliłam szlugę,z której wzięłam głębokiego macha.Z nudów,robiłam z dymu papierosowego nie udane kółeczka
Ja pierdole,co ja robię z moim życiem?
Spojrzałam na moje nadgarstki,na których widniały głębokie cięcia,po czym przeniosłam mój wzrok na okno,za którym widziałam nic co by przykuło moją uwagę,jedynie pierdolony deszcz.Nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu,niechętnie sięgnęłam po telefon,który leżał na moim łóżku
-czego?-zapytałam obojętnie
-masz robotę do wykonania słoneczko-usłyszałam głos,którego wręcz nienawidziłam,którym gardziłam.To David taki skurwiel,ale jest moim szefem,to dzięki niemu zarabiam,bywa brutalny i zmusza mnie do rzeczy na które nie mam ochoty,ale mam to gdzieś,ważne żeby była kasa
-kim jest moja ofiara?-zapytałam bez jakiegokolwiek entuzjazmu
-to piosenkarz,bardzo znany na całym świecie,nazywa się...Justin Bieber-powiedział,a to imię i nazwisko nie przypominało mi żadnego piosenkarza,może dlatego,ponieważ nie słucham muzyki
-okej zajmę się nim-powiedziałam,po czym rozłączyłam naszą rozmowę.Ohh mam w dupie tych pierdolonych celebrytów,chociaż jeden pozytyw jest z nich,mają kasę i łatwo za nich zarobić.Nie zwlekając ani chwili dłużej,weszłam na mój komputer wpisując w przeglądarkę "google"-Justin Bieber
"pyk"!
No i jest moja ofiara,wygląda jak baba z długimi włosami,to ma wyglądać słodko i niewinnie,ale pożera dużo kasy,lecą na niego słodkie dziewczynki,które umrą w jego ramionach.To będzie najłatwiejsza robota,jakąkolwiek dostałam...jeszcze ten chłoptaś ma szesnaście lat.
Wyciągnęłam ze szuflady nabitą kanę,którą odpaliłam,a po chwili czułam jak moc zioła działa w moich żyłach.
Nazywam się  Emily Scodelario i można powiedzieć,że jestem paparazzi,ale ja uważam,że jestem kimś gorszym,niż zwykłym paparazzi...ja niszczę wszystko co stanie mi na drodze,a ten Justin Bieber będzie żałował każdej chwili,którą spędzi ze mną.

____________________________________________
Okej mam wstęp !
Napiszcie w komentarzach,jak podoba wam się